Rezerwat „Parów Sójek” (3,84 ha, wpisany 1980r.) położony w środku miasta, co wiąże się z tym, że jest traktowany bardziej jak kolejny teren zieleni i zaplecze rekreacyjne aniżeli rezerwat. Wystarczy wyjść w weekend, by zobaczyć masę ludzi spacerujących, z dziećmi, wózkami, psami, rowerzystów, biegaczy (itd.) i często grupy młodzieży i nie młodzieży korzystających z uroku zwalonych drzew. Wszystkie te aktywności w rezerwacie są zabronione. Mamy wyraźny konflikt miedzy koniecznością ochrony przyrody a potrzebą rekreacyjną mieszkańców i gości. Żadna z tych funkcji nie jest realizowana prawidłowo. Wypadają drzewa, a nowe nie przybywają, nasz rezerwat ulega degradacji.
Rodzą się pytania:
jak pogodzić funkcję rezerwatową z rekreacyjną (czy jedno nie jest kosztem drugiego)?
czy prawna ochrona przyrody jest skutecznym środkiem zapobiegającym ekspansji atropopresji związanej z rekreacją?
czy rezerwaty w przestrzeni miejskiej mają rację bytu?
Pytanie, co dalej? Jak chronić mądrze?
Zachęcam do dyskusji, która odbędzie się na specjalnie poświęconej temu tematowi sesji, 28 lutego, we wtorek o godz. 18.30. Bądźcie obecni.