W 24 rocznicę pierwszych wolnych wyborów, mieszkańcom Podkowy Leśnej ogranicza się dostęp do informacji publicznej. Radna A. Łukasiewicz wespół zespół z radną H. Skowron i radnym Z.Bojanowiczem wpadli na pomysł utajnienia prac komisji rewizyjnej. W kontekście „dobrych praktyk”, na które często się powołujemy, bieżących konkursów, w których pretendujemy do tytułu laureata, ta decyzja przypomina fragment scenariusza filmów grupy Monty Pythona. Nie jesteśmy już „Pępkiem Europy” otóż jesteśmy „Pępkiem”, ale już tylko prezydenta Białorusi, przed nami jeszcze dobre praktyki „społeczeństw obywatelskich” republik środkowo azjatyckich, Korei Północnej i ściana. W cytowanym w depeszy zdaniu radnej Łukasiewicz „Państwo powinniście, według mojego zdania, opuścić to posiedzenie” – aż narzuca się uzupełnienie o „ bo zaraz wezwę Milicję”, jak za starych, niekoniecznie dobrych czasów. Prawo dostępu do informacji publicznej jest jednym z nadrzędnych praw zagwarantowanych obywatelom w Konstytucji. Zgodnie z art. 61 ustawy zasadniczej, każdy ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej, w tym również organów samorządu terytorialnego. To nam gwarantuje nie tylko Konstytucji RP ale i kilka ustaw np. „O Samorządzie Gminnym” czy ”O dostępie do Informacji Publicznej”. W końcu są wyroki sądów mówiące o pełnej jawności obrad prac rady, jej komisji i możliwości rejestrowania ich przebiegu (dźwięk i obraz). Katalog tajemnic ustawowo chronionych znajduje się w ustawie o ochronie informacji niejawnych. Tą decyzją nie zrobiliście Państwo kroku w tył – skoczyliście od razu za Mińsk. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że nad pracami komisji opracowującej nowy statut miasta czuwa radna – przewodnicząca, proponująca tak drastycznym ograniczeniem prawa obywateli do informacji publicznej w dodatku niezgodne z prawem, nasuwa się pytanie dokąd zmierzamy? Czy sztandary nad naszymi głowami, na których powiewają hasła o dobrych, praktykach, wielkiej obywatelskości naszej społeczności czy wysokiej kulturze, nie są tylko pustymi frazesami? W kontekście decyzji i pomysłu radnych widać, że hasła hasłami, a buty grzęzną w błocie. Utajnienie prac komisji, samo w sobie sugeruje chęć ukrycia niewygodnych faktów i „zamiatania pod dywan”. Czy ktoś zadał sobie pytania przed podjęciem tej decyzji, komu ma ona służyć? Burmistrzowi? Radnym? Miastu? Czy tylko osobom z dużą wyobraźnią? Może radny przed decyzją o kandydowaniu powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest w stanie udźwignąć presję opinii publicznej? Zaakceptować, że mieszkańcy mają prawo do rzetelnej informacji? Wszak sprawowanie mandatu radnego to służba społeczeństwu. Dla informacji radnych, warto sobie utrwalić : „prawo do informacji o działalności władz jest ważnym elementem życia publicznego i kontroli opinii publicznej nad działalnością organów i władz. Jest ono nierozerwalnie związane z zasadą jawności życia publicznego. Obywatele korzystający z przysługującego im prawa wyborczego mogą być bowiem niejednokrotnie zainteresowani działaniami podejmowanymi przez wybrane organy, ale także i uzyskiwanymi w tym zakresie rezultatami podejmowanych działań.” Ograniczenia tego prawa mogą nastąpić jedynie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa. Sąd zauważył przy tym, że żadna ustawa nie przewiduje ograniczeń zasady jawności w odniesieniu do działalności samorządu gminnego. (cyt. z wyroku WSA) Wstyd Panie i Panowie.
You must be logged in to post a comment.