Okres świąteczny nie sprzyja dyskusjom politycznym, niemniej jednak tzw. ustawa metropolitalna jest w ciągłym procedowaniu, członkowie PIS zwani konsultantami przemieszczają się po gminach uszczęśliwionych na siłę tym projektem, w celu mącenia ludziom w głowach. Chcąc się bliżej przyjrzeć tym spotkaniom, a nawet naiwnie sądząc, że czegoś się dowiem, w jednym z nich postanowiłem uczestniczyć. Jako, że na nasze spotkanie w Podkowie Leśnej nikt z pomysłodawców i konsultantów nie przybył, pofatygowałem się 11 kwietnia br. do sąsiedniego Milanówka. Spotkanie zorganizowane przez burmistrza Milanówka cieszyło się liczną frekwencją mieszkańców, gościli w nim również radny powiatu grodziskiego Mirosław Paciorek reprezentujący PiS oraz w imieniu posła Jacka Sasina jego pełnomocnik ds. konsultacji Ryszard Madziar.
Po przygotowanej prezentacji przez sekretarza miasta był czas zadawania pytań konsultantom PIS. Powiem tak, dawno takiego pustosłowia nie słyszałem. Panowie nie mieli do powiedzenia nic, nie rozwiali żadnych wątpliwości pytających z sali, na moje pytanie do radnego Paciorka o pieniądze i sposób finansowania np. transportu – odpowiedział, cytuję – „pytanie jest z czapy, bo mówimy o ustawie, a nie o pieniądzach. Te się znajdą”. Przyznam, że zaniemówiłem. Szczególnie, że zarówno radny, jak i były burmistrz Wołomina pan Madziar (2010-14), powinni wiedzieć, że pieniądze dla powodzenia jakiegokolwiek projektu są kluczowe. Na pytanie, czy będą się liczyli z wynikami referendów w gminach, odpowiedzieli, że „te referenda są bez sensu. Np. w takim Legionowie, w rozdawanej ulotce 60% informacji – to same kłamstwa”. Brak merytoryki w wypowiedziach tych panów był tak niski, że aż żałosny. Panowie nie znali zapisów projektu ustawy, mało tego, nawet nie mieli jej ze sobą. Mam wrażenie, że liczyli na to, że spotkanie będzie wiecem partyjnym (szczególnie, że lokalne siły PIS były zmobilizowane, od czasu do czasu pogwizdywali), na którym mówcy wygłoszą swoje kwestie, a lud będzie bił brawo. Chyba trafili w pudło.
Moim kolejnym etapem „śladem konsultacji w/g PIS” był dwa dni później spacer wśród konsultantów zbierających ankiety w Brwinowie. Do Podkowy jeszcze nie dotarli, dlatego, aby nie stracić okazji i poznać prawdziwy smak konsultacji odwiedziłem okolice PKP u sąsiadów. Zgodnie z zapowiedzią, byli. Spotkałem siedmiu ankieterów stojących pod wiaduktem i zaczepiających ludzi z prośbą o wypełnienie. Zaczepiłem- myślę sobie, a co, może się czegoś dowiem. No i dowiedziałem się, że ma być jeden wspólny bilet dla wszystkich gmin, w dodatku taniutki. Żyć, nie umierać. Pytam zatem dalej – a kto go sfinansuje? Miła pani mówi – gmina. Aha! Pani brnie dalej- wie pan… gmina ma pieniądze na różne głupoty (tu padły przykłady, ale że to dotyczyło Brwinowa, to sympatycznemu koledze samorządowcowi oszczędzę), to i na bilet się znajdzie. Myślę sobie, to tylko ankieterka, szczegółów nie musi znać. Ale bardzo chciał ją wspomóc kolega – konsultant i rzekł: „panie, widzi pan co się dzieje, wszystko to Żydy i złodzieje” Dociekam-kto?, choć po haśle „Żydy” jestem już zagotowany; „PO panie, PO, wisieć powinni, taka ustawa to nasza szansa”. Uff. Odetchnąłem z ulgą, nie należę do PO, sznur mnie ominie. Przedstawiam się, mówię, że jestem burmistrzem Podkowy Leśnej. Konsternacja. W sukurs towarzystwu przychodzi drugi pan, który się przedstawia jako były radny Brwinowa; wskazując na mnie paluchem, prawi: no… to teraz rozumiem… boi się pan utraty stanowiska! Pytam – jak to ma się do ustawy, przecież ona zapewnia działanie samorządów na tych samych zasadach? Odpowiedzi nie otrzymałem, pan machnął ręką, jakby się odpędzał od muchy. No i lipa- pomyślałem, ankiety nie wypełniłem. Kurtyna.
fot. w nagłówku „konsultacje w Brwinowie”