Zostałem poproszony przez redakcję portalu informacyjnego obiektyw.info o odniesienie się do wydawanych oświadczeń starosty Marka Wieżbickiego w/s dróg w Podkowie Leśnej. Cenię rzetelność i chęć zachowania bezstronności, doceniam propozycję wypowiedzenia się drugiej stronie. Przyznam, że trudno ustosunkować się do artykułów, w których nie ma argumentów merytorycznych, a jedynie są własne osądy i komentarze starosty do wpisów czytelników na moim profilu FB.
Jednak po przeczytaniu wywiadu ze starostą w piątkowej gazecie WPR uznałem, że kilka zdań wyjaśnienia jest wręcz koniecznych, gdyż mieszkańcy, nie tylko Podkowy, są celowo wprowadzani w błąd – co do tego nie mam żadnych wątpliwości. A dlaczego? Dlatego, że nie wierzę, aby starosta będąc kilkanaście lat urzędnikiem, nie wiedział, że od Opinii komuniacyjnych (tych 12 negatywnych, które przytacza), nie ma trybu odwoławczego i w związku z tym nie ma dwuinstancyjności w trybie K.p.a, o którym mówi starosta. Od Opinii nie ma trybu odwoławczego do wojewody! Dodatkowo, stroną tych negatywnych Opinii nie jest miasto, a tylko przedsiębiorca – projektant. Takie wypowiedzi sa czystą manipulacją. Odwołać możemy się jedynie od Decyzji. Taką negatywną jedną Decyzję dostaliśmy na ul. Kwiatową i od niej złożyliśmy odwołanie do wojewody mazowieckiego, który 23 marca br. podtrzymał w mocy decyzję starosty. Wobec wyczerpania środków odwoławczych Decyzja zostanie zaskarżona przez Miasto Podkowa Leśna do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Relacja starosty, co do spotkania w ministerstwie jest wyssana z palca, o czym może świadczyć fakt, że po wręcz kuriozalnym wystąpieniu starosty na ”dzień dobry”, urzędnicy ministerstwa odmówili spisania protokołu i możliwości nagrywania. A przede wszystkim spotkanie było poświęcone nie konfliktowi Podkowa-Grodzisk, a projektowi Podwarszawskiego Trójmiasta Ogrodów –czyli wspólnej płaszczyźnie problemów związanych z otrzymanym dofinansowaniem, presją czasu, a brakiem uzgodnień drogowych przez starostwa w Pruszkowie i Grodzisku Mazowieckim – w obrębie tego projektu. Uczestnikami tego spotkania byli burmistrzowie trzech gmin: Podkowy, Milanówka i Brwinowa oraz reprezentanci urzędów w/w starostw. Parametry dróg objętych projektem dofinansowania w Podkowie niczym nie różnią się od np. zaopiniowanych pozytywnie w Grodzisku, na podstawie dokumentów bardzo wyraźne widać brak równego traktowania. Brak otrzymania uzgodnień naraża miasto na utratę dofinansowania, w związku z tym miasto analizuje możliwość wystąpienia z roszczeniem.
Pan Marek Wieżbicki stawia mi zarzut, że nie przeczytałem jego pisma na spotkaniu z mieszkańcami. A wiecie Państwo, kiedy znalazło się ono na moim biurku, po zarejestrowaniu i dekretacji sekretarza? Następnego dnia, już po spotkaniu. Wpłynęło tuż przed godz.16 (na szczęście mamy monitoring). Sprytne, prawda? Starosta na spotkanie z mieszkańcami został z zaproszony przeze mnie kilka dni wcześniej – nie przyjechał zasłaniając się innymi obowiązkami, o czym wcześniej nie uprzedził. Jego wybór, miał do tego prawo, to on ustala priorytety. Rozumiem, że trudno spojrzeć ludziom w oczy i powiedzieć „wasze drogi są za wąskie…”, do tego potrzeba odwagi, łatwiej pisać odezwy i oświadczenia do prasy. Papier wszystko przyjmie.
I ostatnie już słowo – zarzuca mi upolitycznianie sprawy. Szczerze powiem, że nie wiem o co chodzi. Politykiem nie jestem. Co to znaczy upolitycznianie? Może nie rozumiem sensu, a jest jakiś głębszy, skoro zarzut stawia osoba z doświadczeniem politycznym, startująca z listy partii PSL, mająca poparcie w Podkowie Leśnej w ostatnich wyborach parlamentarnych 4 osób (słownie cztery głosy). A w całym powiecie, liczącym ponad 90 tysięcy ludzi uzyskał 590 głosów. W tym kontekście „rzucanie miastu kłód pod nogi” wygląda inaczej, nieprawdaż? Poparcie starosty w 2014r. to 1151 głosów w wyborach samorządowych łącznie w sześciu gminach, w stosunku do poprzednich wyborów (2010) stracił blisko 50%. Analizując te dane, teraz rozumiem frustracje starosty Wieżbickiego. Szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie zaangażowanie mieszkańców Podkowy w postawienie wniosku o odwołanie starosty, pod którym podpisało się prawie 800 mieszkańców (25% dorosłych podkowian), co w skali mieszkańców powiatu wydaje się niewielką liczbą, ale już w skali poparcia w wyborach samorządowych ogromną siłą. I tu od mądrości Rady Powiatu zależy, co z tak mocnym głosem mieszkańców zrobi.
A jeżeli jeszcze dodamy do tego ogromny przerost administracji powiatu wraz z kosztami utrzymania, o którym pisałem w artykule bizancjum-starosty-marka-wiezbickiego, wzrost zatrudnienia o 44 %, brak transparentności, opieszale i nieskutecznie działające służby PINB i ostanią aferę w szpitalu uwaga.tvn.pl/reportaze,/dom-opieki-okrada-podopiecznych, nad którym starosta Marek Wieżbicki ma nadzór, to frustracja może być zwielokrotniona.
Co do jednego, starosta ma rację: policja skierowała wniosek do sądu o ukaranie burmistrza za namalowanie rowerków na jezdni. Zapomniał dodać tylko, że wniosek „o popełnieniu wykroczenia” złożył sam starosta, a policja powiatowa jedynie dopełniła procedury z urzędu i sprawa będzie – oczywiście – miała swój finał w sądzie, z jakim skutkiem tego nie wiemy. Zapomniał też dodać, że nasi projektanci drogowi są wzywani na przesłuchania przez policję w sprawach dróg, które projektują na terenie Podkowy Leśnej. To są metody stosowane przez Marka Wieżbickiego rozwiązywania problemów drogowych mieszkańców Podkowy. Zapomniał dodać, że w spotkaniach na które mnie zaprasza, sam nie uczestniczy, a wysyła prawnika. Jakie zadanie ma prawnik? Czy to on ma rozwiązać Państwa problemy kurzu i błota? Przypomina to bardziej miniony ustrój i stosowane ówcześnie metody zastraszania. Gdzie tu jest dialog, o którym tak chętni mówi starosta grodziski?
Mam świadomość, że niektóre moje wypowiedzi są ostre, rysują rzeczywistość bez filtrów i retuszu, ale mam ten komfort, że nie jestem uzależniony od układów partyjnych bądź lokalnych i stać mnie na uczciwość.
Przy niedzieli polecam pod rozwagę staroście taki cytat zaczerpnięty z ostatniego Tygodnika Powszechnego „politycy notorycznie mylą sprawowanie urzędu z panowaniem”. To mieszkańcy są najważniejsi Panie starosto, nie ja i nie Pan. I żeby zakończyć już, zacytuję Pana wypowiedź z gazety „Poprzedni burmistrzowie w przypadku uzyskania np. negatywnej opinii komunikacyjnej zamykali sprawę i nie próbowali poprzez projektantów usunąć tych wad, które były w dokumentacjach. Obecny burmistrz chce sprawy załatwiać”. Tak, ma Pan rację, chcę sprawy załatwiać – dla mieszkańców. Pan też może działać dla dobra mieszkańców.