Mamy to! Jedna sprawa sądowa mniej – koniom lżej

Historia istnienia klubu jeździeckiego przy TKKF Ognisko „Podkowa” w Podkowie Leśnej ma bez mała 40 lat. Działka użytkowana przez klub jeździecki jest położona przy ulicy Głogów. Nieuregulowany stan prawny (obie strony: miasto i klub były w sporze – twierdziły, że mają prawo do gruntu), brak wpływu środków z tytułu opłat, sprawy sądowe, konflikty  – to tylko część problemów z jakimi władze Podkowy borykały się  od wielu, wielu lat (od ponad 30). Dzisiaj – mogę już śmiało powiedzieć  – w ciągu niespełna dwóch  lat od momentu zajęcia się przeze mnie sprawą miasto osiągnęło sukces: wygraliśmy sprawę sądową (wyrok jest prawomocny) – miasto jest właścicielem działki, po negocjacjach odzyskaliśmy zaległe wpłaty za 7 lat wstecz (2010-2016) za bezumowne korzystanie z gruntu – 100 tys. złotych, nastąpiły przetasowania w  zarządzie klubu jeździeckiego, stajnią zarządza nowy podmiot, a stosunki dzierżawcy z miastem układają się bardzo dobrze.

Niewątpliwie zasługi klubu dla miasta są znaczne: upowszechnianie kultury i sportu ze szczególnym uwzględnieniem sportów jeździeckich, nauka dzieci jeżdżenia konno, prowadzenie hipoterapii dla osób niepełnosprawnych, od lat 80 TKKF współpracował z Klubem Jeździeckim Akademii Medycznej i Uczelnianym Klubem Jeździeckim Politechniki Warszawskiej, które organizowały w Podkowie swoje obozy letnie, organizował imprezy dla mieszkańców.

Ośrodek jeździecki wrósł się w krajobraz Podkowy Leśnej. Działka w  Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego, zgodnie z prowadzoną tam aktywnością jest oznaczona symbolem US, co oznacza tereny z zakresu rekreacji i sportu z dopuszczeniem usług turystyki. Przez ostatnie lata borykając się z problemami finansowymi klub nie inwestował ani w budynki, ani w infrastrukturę konieczną do prowadzenia tego typu działalności. Stajnie i ujeżdżalnie oraz boksy dla koni przez wiele lat nieremontowane nie zachęcały właścicieli koni do korzystania z usług pensjonatowych dla zwierząt oraz użytkowania na co dzień.  Po zmianach formalnych i organizacyjnych w klubie w tym roku oraz uregulowaniu spraw własnościowych zła passa się odwróciła. Stowarzyszenie pozyskało sponsorów, zaczęło prężnie działać, a przede wszystkim zaczęło inwestować w zaniedbaną infrastrukturę (wyremontowano boksy dla koni, szatnie dla jeźdźców, postawiono tymczasową halę namiotową, zbudowano nową myjkę dla koni, padoki zyskały nowe ogrodzenia – to tylko część podjętych przedsięwzięć).

Biorąc pod uwagę, że stowarzyszenie jest tylko dzierżawcą, tego typu działania są z wielką korzyścią dla miasta. Ludzie oddani pasji, działający dla mieszkańców, a dodatkowo lokujący swoje pieniądze w miejskie mienie są marzeniem każdych władz miasta. Podpisana w tym roku umowa zabezpiecza miasto przed ewentualnymi roszczeniami z tytułu poniesionych wydatków (za porozumieniem mogą zostać rozliczone, bądź nie).

Ponoszone nakłady finansowe sprawiły, że ośrodek stał się atrakcyjnym miejscem dla „koniarzy” i miłośników koni. Jest monitorowany. Obecnie przebywa tam ok. 40 koni.  Organizowane są liczne imprezy, również  we współpracy z urzędem i innymi jednostkami organizacyjnymi miasta oraz organizacjami pozarządowymi.

Oferta dla mieszkańców jest znacznie bardziej różnorodna, a co za tym idzie bardziej atrakcyjna. Podkowianie  z chęcią korzystają nie tylko posyłając tam dzieci na naukę jazdy i biorąc udział w zawodach, ale trzymając tam konie i uczestnicząc w atrakcjach jakie oferuje to miejsce, w zgodzie z naturą, czerpiąc radość z sielskości jaką daje nam ta przestrzeń na skraju Podkowy.

Jako zarządzający mieniem miasta, bardzo cieszę się z tej współpracy, doceniając zaangażowanie dzierżawców. Szczególnie, że mierzą się ze znacznie większym obciążeniem finansowym – został przeze mnie wielokrotnie podniesiony czynsz miesięczny do wysokości 3.940,43zł (wcześniej to było 826,72zł). Do tego jeszcze dochodzi opłata za podatek roczny w kwocie 10.980 zł. Jest to znaczna pozycja w dochodach budżetu miasta, niemniej jednak dla organizacji pozarządowej – stowarzyszenia opierającego swoją działalność na pracy społecznej jego członków i wolontariuszy, jest to duże wyzwaniem finansowe.

Być może w przyszłości miasto powinno się pokusić o wybudowanie stajni i ujeżdżalni z prawdziwego zdarzenia, a może obiektu sportowego – pewnie powinno być to tematem dyskusji w kolejnych kadencjach, kiedy uporamy się z bardziej potrzebnymi inwestycjami bieżącymi.

 

Był płot, nie ma płotu

Teren wokół WKD Podkowa Główna zmienia swoje oblicze.  Po jednej stronie został rozebrany betonowy płot, którego główną funkcją było straszenie swoim wyglądem, w dodatku stwarzającym niebezpieczeństwo, bo co jakiś czas rozlatywało się przęsło.

Po kolejnym takim przypadku, uznałem, że w trybie pilnym musi zostać zdemontowany, zanim komuś stanie się krzywda. A poza tym rozpoczął się już etap przygotowań  do wybudowania ciągu pieszo-rowerowego wzdłuż torów (termin do czerwca 2018) oraz oświetlenia, które będzie równolegle na tym odcinku wykonywane. Otwarcie terenu MOK rzuciło też nowe światło na perspektywę działek miejskich, które dzisiaj pełnią funkcję doraźnie rekreacyjną. Kilka lat temu został tam postawiony „pająk” wraz z siłownią miejską, która cieszy się dużą popularnością wśród aktywnych mieszkańców.

Obok powstanie strefa aktywności dla młodzieży (projekt budżetu partycypacyjnego). Street workout to coraz popularniejsza forma aktywności fizycznej, polegająca na wykorzystywaniu elementów do ćwiczeń na świeżym powietrzu całkiem za darmo. Wystarczy odrobina motywacji i trochę inwencji, aby zacząć ćwiczyć w przestrzeni miejskiej. Do końca listopada (jeżeli nie będzie „niespodzianek”) pojawi się całkiem spory zestaw drążków, który pewnie będzie służył nie tylko młodzieży.

Dzięki nowemu oświetleniu poprawi też się bezpieczeństwo przebywających czy przechodzących tam osób.

Po drugiej stronie torów trwa budowa park&ride wraz z zagospodarowaniem skweru, na którym już niedługo będziemy się cieszyć nową wiatą rowerową, ławkami i koszami na śmieci.

Przy parkingu zostanie postawiona też toaleta publiczna, dzięki czemu z przestrzeni stacji znikną przenośne toj toje. Jeszcze w tym roku (chyba, że przyjdzie niespodziewane ochłodzenie) wzdłuż torów przy parkingu zostanie dosadzony szpaler drzew.

fot. ^ tu powstanie ciąg pieszo- rowerowy

Jeże jesienią

Jesienią pojawia się dużo wątpliwości i pytań dotyczących jeży, dlatego Fundacja Primum – opiekująca się tymi zwierzątkami przekazała garść ważnych informacji:

  1. Powinniśmy pomagać jeżom, ale tylko wtedy kiedy to absolutnie konieczne. Pomagamy, gdy zwierzę jest ranne lub chore tzn. ma widoczne problemy z poruszaniem, jest wychłodzone, ma widoczne zmiany na kolcach lub skórze albo nienaturalnie wydłużony kształt ciała ( przeważnie jest to objawem wyniszczenia i odwodnienia organizmu).
    2. Jeż europejski jest dziko żyjącym gatunkiem chronionym. Oznacza to, że przenoszenie jeża w inne miejsce jest sprzeczne z prawem. Często możecie napotkać jeże w miastach – to jest także ich naturalne środowisko. Wiele osób stara się pomóc miejskiemu jeżowi przewożąc go do lasu. Przenosiny w trudnym jesiennym okresie to dla jeża wątpliwa przysługa. Dorosły jeż musiał przeżyć w mieście całe swoje życie i jeśli dotąd sobie radził, poradzi sobie również w przyszłości.
    3. Jeże hibernują czyli potocznie mówiąc zapadają w sen zimowy. Nie ma dokładnej daty od której jeże hibernują. Hibernacja zależy od kilku czynników, z których najważniejsze to długość dnia i temperatura otoczenia. Większość jeży rozpoczyna hibernację w listopadzie, ale hibernujący jeż w październiku nie jest niczym zaskakującym. Z drugiej strony, kiedy mamy ciepłą jesień, można spotkać aktywne jeże nawet w grudniu.
    4. Hibernacja choć jest dla jeży stanem naturalnym, jest dla nich niełatwa. Niektóre jeże nie są w stanie się wybudzić, inne mogą obudzić się zbyt wcześnie. Aby przetrwać hibernację, jeż musi zgromadzić w swoim organizmie odpowiednie zasoby energetyczne. Jest to trudne zwłaszcza dla młodych, późno urodzonych osobników – jeże z późnych miotów rodzą się jeszcze we wrześniu.
    5. Warto dokarmiać jeże jesienią, aby pomóc im w przygotowaniach do zimy. Dzięki dokarmianiu rosną ich szanse na przetrwanie hibernacji. Jeśli wiemy, że w okolicy mieszka jeż, co wieczór wystawiajmy miseczkę z jedzeniem np. z mielonym mięsem.
    6. Jeśli mamy jeża w ogrodzie lub na podwórku, możemy spróbować przekonać go do hibernacji w warunkach kontrolowanych. Budujemy domek hibernacyjny lub udostępniamy jeżowi nieogrzewaną komórkę, garaż, piwnicę itd. Gdy jeż obudzi się zbyt wcześnie albo w złej formie, będziemy mogli udzielić mu pomocy.
    7. Jeże budzą się z hibernacji z reguły na przełomie marca i kwietnia. Zdarza się jednak, że robią się aktywne już w pierwszej dekadzie marca lub dla odmiany nawet w drugiej połowie kwietnia. Wybudzony z hibernacji jeż jest z reguły bardzo odwodniony i wychudzony. Również wtedy warto mu pomóc. Odwdzięczy nam się późną wiosną i w lecie regulując populację owadów, ślimaków i gryzoni.

Źródło/fot: Fundacja Primum
Biuro Fundacji ul. Królowej Jadwigi 8H/1 01-986 Warszawa
Ośrodki Rehabilitacji ORJ Jeżurkowo ul. Orla 4 05-101 Skierdy telefon: 606-950-949
ORJ Jerzy dla Jeży ul. Lutycka 14a/2 57-300 Kłodzko telefon: 505-140-960